muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

AirSculpture - Quark Soup

AirSculpture

Quark Soup

rok wydania: 2001

AirSculpture - Quark Soup

Wymieniona wyżej grupa ma już ugruntowaną pozycję w świecie elektronicznych dźwięków.
Charakterystyczne brzmienie czerpiące wzorce z klasycznych lat elektroniki, ale nie pozbawione własnych twórczych pomysłów, niezmiennie zaciekawia i przyciąga (przynajmniej mnie).Do rąk słuchaczy trafiają tym razem dwie płytki równocześnie.

Materiał na nich zamieszczony pochodzi z dwóch różnych koncertów.
Pierwszy krążek to zapis z E-live 1999r, drugi to przypomnienie Jodrell Bank 2000r. Mogłoby się wydawać, że ten faktbędzie miałwpływ na jakieś poważniejsze różnice w budowanych klimatach. Na szczęście tak nie jest.
Płyty, choć z różnych okresów, wzajemnie uzupełniają się.

Pierwszy (biały) krążek to trzy średnio-długie kompozycje i jedna krótka na zakończenie.
Zaczyna się charakterystycznymi dla zespołu "industrialnymi" klimatami, które przechodząc w łagodne ambientowe brzmienia, wyciągają na wierzch rytmiczne sekwencje ("Bock").
Wręcz klasyczna (ale też i bardzo odmieniona) "szkoła berlińska".
Drugi utwór nie odbiega za bardzo od przyjętego schematu, pojawiają się jednak barwy,które w jakiś sposób "głębiej wciskają w fotel" przy nieco stonowanym rytmie niż to miało miejsce w stosunkowo szybkim początku.
Następna kompozycja to monsekwentne drążenie tematu. Robi się nieco mrocznie dziękiwiększej ilości tajemniczych odgłosów, efektów, trzasków, przejść i "burknięć" o mechaniczno-industrialnym charakterze. Wszystko jednak ostatecznie cichnie, odsłaniając wyraziste i ...mało dynamiczne sekwencje (chyba najlepszy utwór na krązku).
Płytke zamyka krótkotrwały dźwiękowy wodospad "Shoramy".

Drugi (czarny) krążek to w głównej mierze rozbudowany i  wielopłaszczyznowy "Moments of Lowell" (jak przystało na obserwatorium - temat kosmiczny). Prawie 60 minut niezwykłej, rozbudowanej "gwiezdnej muzyki. Znowu więc witamytajemnicze odgłosy, przeplatane nieco natretną, nieco hipnotyczną sekwencyjną dynamiką.
A wszystko utopione w bogatym instrumentarium tła.Nic tylko położyć się gdzies na trawie w środku nocy (lub usiąść w jakims planetarium), patrzeć na rozgwieżdżone niebo, chłonąć muzykę całym sobąi... puścić wodze fantazji. Niecodzienne przeżycia gwarantowane.
Po takiej uczcie utwór ostatni- "Sette" wydaje się czymś w rodzaju "wypełniacza" ale jakże gustownego.

Całość (oba krążki) umiejętnie (materiał był z pewnością poddawany jakiejś obróbce okraszone odgłosami podekscytowanej widowni.
Na tle innych (starszych) dokonań grupy "Kwarkowa Zupa" sprawia wrażenie najlepszego dania jakie zaserwował słuchaczom zespół, mimo że to "tylko" zapis koncertowy (a może właśnie dlatego - więcej nieprzewidzianych sytuacji, wiecęj improwiazcji).
Nagromadzenie dźwiękowych "przypraw" może wydawać się na dłuższą mete nużące (i z pewnością niejeden słuchacz odczuje momentami przesyt lub nudę). Jednak dla koneseró (szczególnie "neue berliner schule") album ten nie powinien być rozczarowaniem, wręcz przeciwnie.

El-Skwarka


Recenzja opublikowana za zgodą serwisu Astral Voyager:

http://astral.voyager.prv.pl/

Tekst ukazał się w AV nr 2/2001

 





Grzegorz Skwarliński

« powrót